Strona:PL Aleksander Fredro - Dzieła tom IV.djvu/251

Ta strona została przepisana.
AKT III.


SCENA I.
Szambelan (sam).
(siedzi przy stoliku, na którym leży kilka patyczków i nucąc jeden struże — potém przymierza do już ustruganego).

Jeszcze trzeba strugać. (nuci i struże, po krótkiém milczeniu) Gruby można zestrugać, ale cienki, zje kaduka, kto grubszym zrobi. (po krótkiém milczeniu, rozśmiawszy się) Pewnie że nikt nie potrafi. (po krótkiém milczeniu) Z tego by nawet można przysłowie wymyśleć — naprzykład: Łatwo grubemu kijkowi... nie: Łatwiej cienki... źle: Gruby cienkiego kijka... nie, nie: Łatwo kijek grubowego.., Bodaj cię! z grubego na gruby... czy kaduk nadał! (śmieje się) Ani rusz! (przymierza patyki) Tymczasem dość będzie.





SCENA II.
Szambelan, Helena.
Helena.
(Wchodzi zamyślona i rzuca okiem jakby kogo szukała, potém oparłszy się na poręczy krzesła, patrzy na robotę ojca, po krótkiém milczeniu).

Co to będzie mój Ojcze!