Ta strona została przepisana.
wszelką nadzieję — dziś żadnej. — Ale Szambelanowa
przyrzekła — gdybym nie był... przeklęcie szczypałbym się, gryzłbym sobie palce ze złości... gdyby nie tak bolało.
SCENA XII.
Janusz, Wiktor.
Wiktor (z kilku klatkami).
A, jak dłużej i anioł nie wytrzyma! — (rzuca klatki o ziemię w głąb sceny) Panie, jak się zowiesz! można tu koni dostać do najęcia? (Janusz spojrzawszy, dalej chodzi) (Wiktor głośniej) Czy tu dostanie koni do najęcia? (Janusz milczy) (Wiktor w złości) Panie, ja grzecznie pytam się po raz trzeci...
Janusz.
Pytaj się Waćpan furmana o konie, nie mnie.
Wiktor.
Można grzeczniej odpowiadać.
Janusz.
Jak mi się podobać będzie.
Wiktor.
O nie koniecznie!
Janusz.
Doprawdy?
Wiktor.
Niegrzecznych do grzeczności przymuszają.
Janusz.
Idźże sobie, (porywczo) proszę grzecznie.