Strona:PL Aleksander Fredro - Dzieła tom IV.djvu/281

Ta strona została przepisana.
Wiktor.

Pójdę jak mi się podoba.

Janusz.

Czego Waćpan chcesz odemnie?

Wiktor.

Żebyś Waćpan był grzeczny.

Janusz (ironicznie).

W samej rzeczy! mam być z kim.

Wiktor.

Z kim? z kim? co to z kim? co Waćpan rozumiesz przez to: z kim?

Janusz.

Oso! daj mi pokój.

Wiktor.

Ja się pytam, co znaczy to: z kim!

Janusz.

To znaczy, że nie potrzebuję być grzecznym z jakiemiś awanturnikami, którzy mącą pokój uczciwego domu.

Wiktor (wstrzymując passyą).

Awanturnikami! awanturnikami! powiadasz!

Janusz.

Najmniej.

Wiktor.

Najmniej! najmniej, powiadasz!

Janusz.

Powiadam.

Wiktor.

Ale Waćpan sam chciałeś....

Janusz (wybuchając złością, kłótnia coraz głośniejsza).

Co! i ty, ty mi będziesz dokuczał tém: sam chciałeś. — Chciałem, do stu piorunów, z drugiego takiego jak ty, zrobić igraszkę.