Ta strona została skorygowana.
Janusz.
Zobaczysz się, zobaczysz, wiem z kim.
Szambelanowa.
Januszu! ani słowa! Ja chcę, ja każę. — Cóż to za karczemne obyczaje? Wstydź się Pan! Ten pan pierwszy uznał swój błąd i przeprosił za uchybienie należytego uszanowania damie. — Taisez vous.
SCENA XIV.
Ciż sami, Pan Jowialski, Pani Jowialska, Ludmir.
(Pan Jowialski z żoną w środku, po lewej Wiktor i Ludmir, po prawej Janusz i Szambelanowa. W głębi Szambelan zbiera i ogląda klatki).
P. Jowialski.
Któż się kłóci? — Od fuków przyszło do puków. Co? kto z kim?
Szambelanowa.
Pan Janusz taki grzeczny — z tym panem — fi! C’est misère.
P. Jowialski.
Od słowa do słowa, aż boli głowa.
Wiktor.
Uniosłem się za nadto, to prawda.
P. Jowialski.
Zaraz wam powiem bajeczkę. — Słuchajcie:
Na dziedzińcu przy kurniku
Krzyknął kogut kukuryku;
Kukuryku krzyknął drugi,
I dalej w czuby. —