Ta strona została przepisana.
Wiktor.
Daj tu rękę.
Ludmir.
Cóż to będzie?
Wiktor.
Puls wolny — gorączki niema.
Ludmir (wyrywając rękę).
Rysuj! (chodzi znowu)
Wiktor.
Nie dziwiłbym się, gdybym mógł przypuścić podobieństwo, że ci się podobała.
Ludmir.
Dla czegoż nie, Mości Van-Dyku?
Wiktor.
Kto? ta górnolotnym stylem prosząca nawet o szklankę wody, ta miałaby ci się podobać!
Ludmir.
Smiesznym sposobem wyraża często dobre myśli,
ale to wszystko łatwo zmienić.
Wiktor.
Jakież wielkie przymioty odkryłeś w niej, w tak krótkim czasie?
Ludmir.
Piękna.
Wiktor.
To do gustu.
Ludmir.
Dobra.
Wiktor.
Jak wiesz?
Ludmir.
Wiem — jestem pewny. — Ma przytem wiele pojęcia, i nie uparta. A gdzie jest pojęcie, a uporu niema, wszystko da się zrobić.