Ja? czy wielkich nieszczęść doznawałem? (Na stronie) Bądźmy więc bohaterem nadzwyczajnych nieszczęść i zgryzot. — (Do Heleny) Na coż okropny obraz stawiać przed oczy, które nie znają, jak lube farby wiosennej tęczy — jak w harmonią zlane kolory kwiatów, co na dziewiczej piersi radośne serca
liczą uderzenia.
Okropny obraz?
Tak jest, okropny. — Igrzyskiem szalonego losu wyrzucony z kolebki w odmęt świata — między
milionami ludzi szukałem człowieka — daremnie — błagałem o serce, o jedno uderzenie serca. — Wszędzie głucho, wszędzie ciemno. — Odepchnięty, wzgardzony, napojony trucizną, rzuciłem się... rzuciłem...
Gdzie? przebóg!
Rzuciłem się na bryczkę i kazałem jechać gdzie konie pobiegną. (Na stronie) Potknąłem się podobno.
I dokąd? dokąd?
Udałem się w najniedostępniejsze góry.
W Karpaty?
W Karpaty.
Nieba!