Ta strona została przepisana.
Lizeta.
Dziękuję.
Bombalo.
Bezsenność cierpisz, hm? o, ja to rozumiem. — Panny zwykle sypiać nie mogą — ziewają, ruszają się — przewracają na wszystkie strony. A jak matka zapyta: co ci to córuniu? — Pchła mamuniu. — Nieprawda, nie pchła, ja wiem lepiej. — Pchła! — Trzy krople, a sen nastąpi spokojny. —
Lizeta.
Dziękuję, dziękuje. Na dole u stołu już miejsca niema, zatém panowie pozwolą tu sobie służyć.
Bombalo.
Mniejsza z tém. — Razem jeść będziemy. (do Antonia) Dobrze?
Antonio.
Razem jeść będziemy — rozumiesz Lizetko?
Lizeta.
Rozumiem.
Bombalo.
Ale każdy za siebie zapłaci.
Antonio.
Oczywiście.
Bombalo.
Jakiemiż nas łakociami, prócz swojej twarzyczki, uczęstujesz Lizetko? nie zaszkodzi wiedzieć.
Lizeta.
Będzie zupa z fasoli.
Bombalo.
Bravo!
Lizeta.
Karczochy z oliwą.
Bombalo.
Bravo!
Lizeta.
I sałata.