Strona:PL Aleksander Fredro - Dzieła tom IV.djvu/343

Ta strona została przepisana.
Bombalo.

Hola! czym ja muł, żebym tyle jadł; parę karczochów, e basta.

Lizeta.

Na wety groch i koper.

Bombalo.

Koper! bravissimo! królewski stół mieć będziemy, byle tylko prędko. — Pielgrzym zmęczył mnie kaducznie. —

Lizeta.

Wkrótce będzie wszystko.





SCENA IV.
Antonio, Bombalo.
Bombalo.

Hm, hm! mój młody paniczu... jakże się zowiesz?

Antonio.

Antonio.

Bombalo.

Mój Antonio, diabelnieś mi się sentymentalnie zawijało koło Lizetki.

Antonio.

Nic nie szkodzi.

Bombalo.

Szkodzi, szkodzi, to nie dobrze, pod mojém okiem nie spodziewaj się... O ho, ho! ja przez szparę patrzeć nie lubię.

Antonio (na stronie).

Będzie mi przeszkadzać, jak uważam.

Bombalo (chodząc z powagą)

Bo człowiek, który złemu nie przeszkadza, staje się współ-winowajcą. —