Strona:PL Aleksander Fredro - Dzieła tom IV.djvu/366

Ta strona została przepisana.
Bombalo.

Straciłeś przeciwnika, zyskałeś przyjaciela.

Fabricio.

Pierwszego się nie lękam, drugiego mi nie trzeba.

Bombalo.

Nie trzeba, nie trzeba — Hm, hm! interes twój jednak nie bardzo czysty.

Fabricio.

Doprawdy?

Bombalo.

Ta żona, która nie jest żoną — ta szalona, która nie jest szaloną...

Fabricio.

Mam na wszystko dowody.

Bombalo.

Dowody, dowody. Hm, hm! Sinior Fabricio, żandarmy są w domu.

Fabricio.

Żandarmy?

Bombalo.

Żandarmy jak z marmuru, niezmiękczone ani prośbą, ani datkiem.

Fabricio.

Żandarmy?

Bombalo.

Będą jutro papiery przezierać.

Fabricio (na stronie).

Przeklęta burza!

Bombalo.

To czas jakiś zabawi.

Fabricio (na stronie).

Przeklęty nocleg!