Strona:PL Aleksander Fredro - Dzieła tom IV.djvu/382

Ta strona została przepisana.
Fabricio.

Mam iść bez Rozyny?

Lizeta.

A co gorzej, bez posągu.

Fabricio.

Bez Rozyny?

Antonio.

Jeszcze się pyta! Dziękuj Bogu; że cię samego wypuszczamy.

Anzelmo.

Jeżeli nie chcesz, to i tak dobrze będzie. (do żandarma) Proszę...

Fabricio.

Stój! stój! Gorączko; na wszystko przystaję — teraz gdzie mój pulares.

Anzelmo.

Oto jest.

Fabricio.

A papiery?

Anzelmo.

Przy mnie zostaną.

Fabricio (na stronie).

Nie ma ratunku — pięćset skudów jak w błoto rzucił. — Przeklęty nocleg w Apeninach.





SCENA XIII.
Ciż sami, Bombalo z Żandarmem,
(który przy drzwiach zostaje).
Bombalo.

Cóż to znaczy? wybili mnie i zamknęli?

Antonio.

Dwie pieczenie przy jednym ogniu.