Obiecał dziś mnie odwiedzić. Z Antonją nie mówiłem jeszcze ani słowa, proszę cię więc kuzynko, abyś jéj dała dobrą nauczkę i uwiadomiła ją w jakim celu przyjdzie Pan Dormund. Zrób jéj nakoniec nadzieję ojcowskiego przebaczenia. Przyszlę ci ją.
Dormund... Dormnnd... On miałby się zakochać w ładnéj wprawdzie twarzyczce ale w główce zupełnie przewróconéj?.. nie, to być nie może. I jego postępowanie tak dziwne!.. nie, to być nie może... Jest w tém coś, czego nie pojmuję ale dociec muszę.
Witam cię kochana Antonjo. Nie mogłam uściskać cię wczoraj, bo mi powiedziano żeś była cierpiącą. — Cóż? Masz się lepiéj?
Dziękuję Pani. Nie jestem i nie byłam cierpiącą.
Ale trochę zmartwioną? (p. k. m.) Zmartwioną, że ściągnęłaś na siebie gniew ojca.
Niesłusznie się gniewał, bom nic złego nie zrobiła.