Strona:PL Aleksander Fredro - Dzieła tom IX.djvu/116

Ta strona została przepisana.

ładna jak różyczka. (zbliżając się) Hej! jest tam który? séra i wina!

Fulgencyusz (z ukłonem).

Ja radziłbym wody.

Filonek.

Czy mam honor witać towarzysza podróży?

Fulgencyusz.

Tak jest. (uchylając kaszkiecika) Doktor Fulgencyusz.

Filonek (podobnie).

Hilary Filonek.

Fulgencyusz.

Razem pojedziemy, dlatego ja radzę pić wodę — tak, tak, czystą wodę, wino bowiem jest irritans.

Filonek.

Nie zaszkodzi.

(Siada po lewéj stronie tegoż samego stolika i pije wino.)
Fulgencyusz.

Ja muszę przeprosić — arcy szkodzi, wyrabia niespokojność we śnie, a z téj pochodzi owa gestykulacya hostilis semperque indecens, bardzo silnie dokuczająca blisko i niedaleko siedzącym.

Filonek.

Proszę się nie troszczyć — nie sypiam w pojeździe, zatém i nie gestykuluję przez sen; ale cyrkumferencya nasza za rozległa trochę, będzie więcéj nie wygodna.

Fulgencyusz.

Jesteśmy obadwa słusznéj tłustości, ale podle siebie nie trzeba usiadać.

(Ludmir zobaczywszy która godzina, odchodzi.)