Ta strona została przepisana.
Filonek.
Byłoby to dla mnie rozkoszą, ale w przypadku wichru, odzież jéj poniekąd żaglowata a przez to podlegająca gwałtownemu podniesieniu, mogłaby nas łatwo oboje na szwank wystawić, przynajmniéj z nas jedno; bo jest rzeczą dowiedzioną, że gdzie dwoje upada, tam jedno na spód upaść musi — zatém pięć osób zostaje w karecie?
Kilka głosów.
Pięć, pięć!
Rozaura.
Teraz względem tytuniu.
Fulgencyusz.
Względem ostrych drutów.
Filonek.
Hopatra! powoli, powoli. (do Doktora) Odstępujesz Pau od palenia tytuniu?
Fulgencyusz.
Nie, nie i nie, non atque non.
Rozaura.
Okrucieństwo!
Filonek.
Przynajmniéj cybuch zechcesz odmienić, który już dał się we znaki Jejmości Dobrodziejce.
Rozaura.
Niestety!
Filonek.
Inny stósownéj miary będzie użyty, nie grożący nieszczęściem w przypadku mylnego kierunku onegoż.
Fulgencyusz.
Concedo, przystaję — tak, tak przystaję.