Strona:PL Aleksander Fredro - Dzieła tom IX.djvu/140

Ta strona została przepisana.
Filonek.

Ni cukru ni łyżeczki — ale oto sposób, jak się krople zażywają w podróży.

(Pije z flaszeczki. Doktor jedną ręką podnosi Filonka rękę z latarnią aż do wysokości jego twarzy, drugą trzyma lorynetkę i z bardzo bliska przypatruje się jego piciu.)
Fulgencyusz.

Kremortartari!

Filonek.

Dwadzieścia pięć kropel.

Fulgencyusz (odbierając flaszeczkę i patrząc do latarni.)

Dwadzieścia pięć? A pełna była ta ampułka, haec daguncula?

Filonek.

Pełna.

Fulgencyusz.

Omyliłeś się zatém carissime w rachowaniu, albo téż krople były okropnéj objętości — dimensionis giganteae.

Filonek.

Pijesz? nie?

Fulgencyusz.

Zażyję.

(Napiwszy się zostaje z otwartą gębą.)
Filonek.

Dobre? cóż? (Doktor kiwa głową) Może tęgie cokolwiek?

Fulgencyusz (przyszedłszy do mowy).

Spiritus! ogień! ignis infernalis! palę się ja!

Filonek.

Ależ bo omyłka w rachowaniu kropel nastąpiła niemała.