Strona:PL Aleksander Fredro - Dzieła tom IX.djvu/142

Ta strona została przepisana.
Filonek.

Nie ma u nas wprawdzie cytrynowych gajów, słowik w Styczniu nie śpiewa, ale zato bezpiecznie o każdéj godzinie przez nasze lasy podróżny jechać może.

Fulgencyusz.

U nas we Włoszech nie tak, jużby dotychczas było pif! paf! Faccia terra! worek albo życie! wole dać worek ja — oczywiście. O la bella Italia! (zasypia mrucząc) O ciel sereno! o bella, bella Italia!





SCENA III.
Filonek, Ludmir, Eugenja, Fulgencyusz (śpiący).
Ludmir.

Panie Filonek.

Filonek.

Co tam?

Ludmir.

Sucho tam, gdzie jesteś?

Filonek.

Bardzo dobre, bardzo piękne miejsce, proszę do siebie.

Ludmir.

Poświećże nam trochę. (Filonek idzie ku nim, Ludmir prowadząc Eugenją) Ostrożnie — gałąź, żeby gdzie usiąść mogła.

Filonek.

Poszukamy, poszukamy — otóż jest drzewo ścięte, wyborna kanapa.