moja droga panienko, téj chustki przy oczach nie lubię.
Jeżeli w ciągu téj naszéj krótkiéj podróży potrafiliśmy przekonać o naszych dobrych chęciach i życzeniach — jeżeli chcesz Panno Eugenjo dziękować za opiekę, daj jéj większe pole, zwierz nam przyczynę tych łez nieustających.
Już się o to pytałem, bo te oczy nie do łez stworzone — i Bóg widzi, nie przez ciekawość, moje drogie dziecię, wiek nasz godzien zaufania.
Wiem, że na niém stracić nie mogę ale cóż pomożecie?
Kto wie?
Jakto młodzież łatwo rozpacza! niema więc ratunku twojemu nieszczęściu? niema? niechże się o tém przekonam, bo na honor, wierzyć nie mogę.
Gdzież jest Doktor Fulgencyusz?
Po dwudziestu czterech kroplach rozgrzewających zasnął pod cedrowym pniakiem.
Śpi jeszcze?
Cóż nam do Doktora?