Ta strona została przepisana.
Eugenja.
Z całego Boskiego stworzenia siebie najwięcéj kocha.
Filonek.
Ale nasz sinior dottore?
Eugenja.
Temu przyrzekł rękę moją.
Ludmir.
Nic z tego nie będzie.
Eugenja.
I tak ułożył, abyśmy tę podróż razem odbyli; przykazał mi oraz, bym się starała podobać nieznającemu mnie dotąd Fulgencyuszowi, od niego bowiem los mój zawisł.
Filonek.
A Doktor nie wie, że jedzie ze swoją narzeczoną?
Eugenja.
Nie wie — ojczym surowo nakazał milczeć w tym względzie, gdyż chce, abym mu się podobała, a powiada, że mężczyznom zwykle łatwiéj to się podoba, czego otrzymać nie mają pewności — tak mój ojczym powiada.
Ludmir.
Sześciu doktorów wprzód zastrzelę, nim dozwolę takiéj niegodziwości.
Filonek.
Hopatra! za gorącyś mój Panie jak widzę — ni twój wiek, ni twój stan takiéj mowy dozwala.
Eugenja.
Otóż tego lękałam się najwięcéj.