Strona:PL Aleksander Fredro - Dzieła tom IX.djvu/161

Ta strona została przepisana.
Rozaura.

Dam mu inny, niech ten odda.

Filonek.

Hopatra! jest zguba, ale gdzie! proszę patrzyć, wygląda z za kamizelki adolescenta.

Rozaura.

Aj figlarzu, figlarzu! daj go tu zaraz!

Maciuś.

Dalipan, nic o tém nie wiedziałem.

Filonek.

Jakimże przypadkiem?

Maciuś.

Przypadkiem? nie przypadkiem, bo Pani całą noc nogi trzymała na moim brzuchu.

Fulgencyusz.

A na mnie całym ciężarem korpusu, totius corporis pondere, spoczywała niemiłym sposobem — o nie dobra podróż! dopóki ja żyć będę, ja nie pojadę Dyliżansem nigdy!

Rozaura.

Nie mogłam spokojnie siedzieć, kiedy mnie dławił tamte dym z fajki Jegomości — musiałam się odwracać.

Fulgencyusz.

Tak, odwracać chrapiąc na ramię moje, dotąd go ja nie jestem władny, uszkodzony jestem ja — rzecz niesłychana! i prawa milczą w takim razie, o zgrozo! o indignissima indifferentia!