Strona:PL Aleksander Fredro - Dzieła tom IX.djvu/245

Ta strona została przepisana.
Józef (płacząc).

Panie bracie, głupstwo się zrobiło.

Barbara.

A teraz Panie sąsiedzie ruszaj ztąd czémprędzéj, a jeżeli kiedy noga twoja stanie na obejściu naszém, ze mną będziesz miał do czynienia.

Justysia.

I ze mną.

Mateusz.

Gdybyście tylko mnie chcieli posłuchać.

Michał.

Mamy dostateczne przekonanie.

Barbara.

Precz!

Józef (płaczliwie).

Mateuszu, (Mateusz zwraca się od drzwi) zapomnia... łeś twój kawałek laski.

Justysia.

Hu! hu!

(Mateusz wychodzi grożąc jéj pięścią.)
Barbara.

A wy stare, stare półgłówki, niedośćże wam trzydziestoletniego dobrego pożycia z żonami, nie dość jeszcze, abyście im zaufali statecznie.

Michał.

Basiu, ja będę płakać.

Józef.

Ja już płaczę.