Ta strona została skorygowana.
AKT II.
SCENA I.
Edmund, Małgorzata.
(Edmund siedzi przy stoliku i składa list jedną ręką, — świeca przed nim)
Edmund.
Z dawnych prawd, wielkiej prawdy doświadczam w tej dobie:
Dobrze mieć jednę rękę, ale lepiej obie.
(Małgorzata dziwacznie ubrana, skrada się na palcach, niby z gracyą i zasłania oczy Edmundowi)
Pfe, do diabła! pfe, piżmo, aż mi w nosie wierci!
(odejmuje ręce z przed oczu)
Zawsze czuć Szambelana jak blizkiego śmierci.
Koncept stary i... już wiesz — a łapa jak szczotka.
Małgorzata.
Grzecznie, niema co mówić.
Edmund (na stronie).
Aj, aj, wszak to ciotka.
Małgorzata (urażona, na stronie).
Jak szczotka!