Strona:PL Aleksander Fredro - Dzieła tom V.djvu/041

Ta strona została przepisana.
(mocniejszym jeszcze głosem. — Małgorzata cofa się za stolik)

Uchodź! — już namiętności rozpuściłem wodze!

Małgorzata.

Czy o to idzie?

Edmund.

Uchodź!

Małgorzata (śpiesząc w jego objęcia).

Ja tutaj uchodzę.

Edmund (nawiasem).

Ostrożnie! ręka! (z rezygnacyą) Bogom święcę tę ofiarę.

(Alina wchodzi w chwili kiedy Edmund głośno cmoknął całusa blisko twarzy Małgorzaty)
Alina.

Pięknie i głośno.

Małgorzata.

Ach! ach!

(wybiega)





SCENA II.
Alina, Edmund.
Edmund (po krótkiém śmiechu).

Żem grzeczny nad miarę,
Nikt temu nie zaprzeczy.

Alina (śmiejąc się).

I zawsze szalony.

Edmund.

Przepraszam, tu szaleństwo nie z mej było strony.