Strona:PL Aleksander Fredro - Dzieła tom V.djvu/054

Ta strona została przepisana.

Co ci przyjaźń troskliwa wyznać każe śmiele.
Edmund lubi żartować, żartować za wiele,
Często nawet przesadzi, bądź zatem ostrożna,
Każdemu jego słowu zaufać nie można!
Uważaj — ja cię proszę... i tak, już się boję,
Czy on dziś z tobą... może... może zwykle swoje...

Małgorzata (parska śmiechem i mówi przerywając mocnym śmiechem)

Boisz się... czy... nie żarty... boisz się... z przyjaźni...
O, jakże ci dziękuję... nie miej tej bojaźni. —

Alina (śmiejąc się).

A, już dłużej prawdziwie, wytrzymać nie mogę.

(śmieją się obydwie)
Małgorzata (na stronie).

Gorzki ten jej uśmiech, gorzki!... (do Aliny ironicznie)
Uśmierz zbytnią trwogę...

(ściskają się, śmiejąc się ciągle — rozmowa jednak przez to nie ma być za długo przeciągnięta)

Ach biedna, biedna duszko — jakże mi żal ciebie.

Alina.

Pamiętaj com ci rzekła, zda się to w potrzebie.





SCENA VIII.
Alina, Małgorzata, Szambelan.
Małgorzata (uderzając go po ramieniu).

Aj motylku, motylku! rozpuszczasz skrzydełka;
Powinnabym się gniewać za zdarte sidełka;