Ta strona została przepisana.
Zdzisław.
Wiesz już więc?
Szambelan.
Jak nie wiedzieć, kiedy nami gardzą.
Tak, gardzą, bo się śmieją... lecz i skarać mogą.
Ja zręcznie przepisaną postępując drogą,
Zręczniem wspomniał Alinie, co ją nadal czeka,
Jeśli ztąd nie oddali takiego człowieka —
Zdziwiona — ja do listu — oto dowód jasny —
Potém mocnym kolorem, kryjąc penzel własny,
Mażę, czernię Edmunda...
Zdzisław.
Ona na to głucha.
Szambelan.
Nie, lecz on za mną siedzi i wszystkiego słucha.
Zdzisław.
To żle.
Szambelan.
A pewnie że źle.
Zdzisław.
Ściągniesz kłopot sobie.
Szambelan.
Nie ja tylko.
Zdzisław.
Któż?
Szambelan.
Ty.
Zdzisław.
Ja?