Strona:PL Aleksander Fredro - Dzieła tom V.djvu/065

Ta strona została przepisana.
Zdzisław.

Czytaj, może jest co więcej.

Szambelan (czyta).

„W poiedynku Zabiuł trzech pułkowników.“

(długie milczenie, Szambelan ze Zdzisławem patrzą na siebie)
Szambelan.

Trzech!

Zdzisław.

Zabił? zabił? (zagląda w list)

Szambelan.

Zabił — (milczenie) To nie jest igraszka.

Zdzisław (zamyślony).

Trzech!

Szambelan.

I to pułkowników! na takiego ptaszka
Pan Edmund dość zakrawa.

Zdzisław.

Czytaj, czytaj dalej.

Szambelan.

Ja mówię, z wojskowemi... czy diabli nadali!

(czyta) „Ale i on. iak muwi Pani Sendzina, całkiem iakiś członek straciul. podobno rękie kula urwała mu. potym Wpad do Domu. Pana. Kasztelana — Otusz quêlle Malheûr Zapomniałam iak nazywa Sie Kasztelan. Ale wpad iempetycznie. drzwi wyłupał. i Wykrad Curkie mu. Gdzie podział Sie. Niht niewi —