Ta strona została przepisana.
A ty, płocha potworo w Szambelana szacie,
Dajesz chętnie Alinie, coś dał Małgorzacie!
Szambelan.
Zastanów się, nadobna, boża Małgorzato,
że nim to przewiniłem, ty karałaś za to;
że jeśli wierną miłość przysięgałem tobie,
Ty niemniej szczodrą byłaś w podobnym sposobie.
A teraz zamiast spazmów, przynajmniej dwóch mdłości,
Cóż robisz? — Gardzisz dawną, nowej chcesz miłości.
Małgorzata.
Skończmy.
Szambelan.
Skończmy.
Małgorzata.
Stało się.
Szambelan.
I dobrze się stało.
Małgorzata.
Dobrze? — Zatém pokażę, jak to cenię mało:
(dobywając z torbeczki)
Oto Waćpana igły dane na pamiątkę.
Szambelan (dobywając z kieszeni).
Proszę także odebrać najprzód tę pieczątkę,
Gdzie dwa serca przeszyte płomieniem goreją.
Małgorzata.
Oto jest srebrny sygnet z wiarą i nadzieją.
Szambelan.
To kiurdan.