Strona:PL Aleksander Fredro - Dzieła tom V.djvu/078

Ta strona została przepisana.

Gdybyś był tajemnicę wyjawił przed rokiem,
Przedmiot byłby wzajemném może rzucił okiem —
Ale teraz zapóźno. — Pokryj serce zbroją:
Małgorzata — już — teraz — nie może być twoją. —
Tak jest, Zdzisławie, nigdy — serce moje pęka,
Czując jak dla twojego okropna ztąd męka,
Ale węzeł dościgły dziś rozplątać muszę.
Jeśli jednak chcesz dowieść, żeś mi oddał duszę,
Że mną tylko oddychasz — dziś dowiedź — masz porę,
Przyjmując z ręki mojej (łącząc ich ręce) równie piękną Florę.
(odchodzi z powagą)





SCENA V.
Flora, Zdzisław.
Flora.

Nie tak prędko.

Zdzisław.

Śmiałbym się, gdyby czas był na to.

Flora.

Trzy lat więc.

Zdzisław (jakby nie słyszał).

Nie o tobie myśleć, Małgorzato!

Flora.

Trudno prędzej.

Zdzisław (jak wyżej).

Dziś trzeba obalić tyrana.