Strona:PL Aleksander Fredro - Dzieła tom V.djvu/079

Ta strona została przepisana.
Flora.

Nie słyszałeś słów moich?

Zdzisław.

Ach Floro kochana,
Pozwól że je przypiszę jakiéjś złéj godzinie;
I pozwól mieć nadzieję, iż prędko przeminie.
Jeśliśmy poprzysięgli miłość niedaremnie,
Czemuż mamy się dręczyć, nie ufać wzajemnie?
Działajmy, droga Floro, działajmy niezwłocznie:
Edmund od nas ścigany niech chwili nie spocznie;
Niech Alina strwożona swą miłość zwycięża,
Bo inaczéj kochanek zamieni się w męża.
A wtedy naszą pracą budowa spiętrzona,
Jak rozdęta w powietrzu bańka mydła skona
I w domu cośmy mieli jakby zdobycz własną,
Mnie z nim — a jemu ze mną będzie trochę ciasno.

Flora (ironicznie).

Cóż więc czynić wypada?

Zdzisław.

Zaufać mi szczerze
I wierzyć moim słowom.

Flora (na stronie).

Nie mogę, nie wierzę.

Zdzisław.

Proś Aliny niech przyjdzie — wszystko jéj przełożę
A jeśli nie przekonam, nic już nie pomoże.

(Flora chce odpowiedzieć — wstrzymuje się — odwraca się i wychodzi).