Ta strona została przepisana.
Zdzisław.
Rozpieczętować trzeba było i bez wielu...
(Jan ze środkowych do lewych drzwi przechodzi, niosąc pistolety)
Co to jest?
Szambelan.
Pist... pist...
Zdzisław (do Jana).
Słuchaj! — co to, przyjacielu?
Jan.
Pistolety.
Zdzisław.
Na co?
Szambelan (do Zdzisława).
Pist... pi... sto... list wziąść proszę.
Jan.
Kazał pan przechędożyć i teraz odnoszę.
Zdzisław.
Przechędożyć?
Szambelan (oddając).
List.
Zdzisław (do Jana).
Na co?
Jan.
Żeby czyste były.
Zdzisław (powtarzając).
A — żeby czyste były.
Szambelan (na stronie).
I widok niemiły.
Temi zapewne tych trzech... (do Zdzisława)
Weźże list.
Zdzisław (do Jana).
Nabite?