Strona:PL Aleksander Fredro - Dzieła tom V.djvu/107

Ta strona została skorygowana.
Cześnik (uderza w stół i mówi dalej).

Tu mieszkamy jakby sowy;
Lecz co gorsza, że połowy
Drugiej zamku — czart dziedzicem.

(przestrach Papkina)

Czy inaczej: Rejent Milczek —
Słodki, cichy, z korném licem,
Ale z diabłem, z diabłem w duszy.

Papkin.

Jednak zgodnie jak sąsiady...

Cześnik.

Jeśli nie ja memi psoty,
Nikt go ztąd już nie wyruszy.
Nie ma dnia bez sprzeczki, zwady —
Lecz potrzebne i układy.
Pisać? — nie chcę do niecnoty —
Iść tam? — ślizko, Mocium Panie:
Mógłby otruć, zabić skrycie,
A mnie jeszcze miłe życie.
Więc dla tegom wybrał ciebie:
Będziesz posłem tam w potrzebie.

Papkin.

Za ten honor ściskam nogi;
Wielki czynisz swemu słudze;
Ale nazbyt jestem srogi:
Zamiast zgody, wojnę wzbudzę.
Bo do rycerskiego dzieła
Matka w łonie mnie poczęła;
A z powicia ślub uniosłem,
Nigdy w życiu nie być posłem.