Strona:PL Aleksander Fredro - Dzieła tom V.djvu/140

Ta strona została przepisana.
Wacław.

Twoje, Klaro, nie pomoże,
Lubo z życiem równie cenię.

Klara.

I do stryja trafim może,
A to wolą Podstoliny.
Bo wiedz, iż w tej właśnie chwili
Miłość sobie oświadczyli —
Ona skromna, raczka spiekła,
Ale rączkę mu przyrzekła.
Ująć ci ją łatwo będzie,
Pochlebiając w każdym względzie;
Chwal bez miary rozum, cnoty,
Piękność, kształtność jej osoby;
A czém zechcesz, w naszym domu
Tej zostaniesz jeszcze doby.

Wacław.

Z komisarza na pisarza!
Zły coś pozór ztąd wynika;
Ależ znowu, wszak się zważa
Honor służby u Cześnika.

Klara.

Biegnę, powiem Podstolinie,
Że ktoś z prośbą tu ją czeka. —
(podając mu rękę)
Miej nadzieję — złe przeminie —
Chwila szczęścia niedaleka.
(odchodzi we drzwi prawe)