Strona:PL Aleksander Fredro - Dzieła tom V.djvu/157

Ta strona została przepisana.

Zawołała: stój Macieju —
Niech się twoja wola stanie,
Ja przyjmuję ją w pokorze —
Masz ten pierścień — szczęść nam Boże.

Papkin.

Daj go kaci! wielka sztuka!

Cześnik (w złości).

Z rewerencją, u kaduka,
Bo... (wskazuje drzwi)

Papkin.

A zawsześ w gniewie skory. —
Jakieby to były spory,
Gdybym nie miał krwi zimniejszej. —
Ale mówmy o ważniejszej
Teraz rzeczy.

Cześnik.

Ja tak radzę.

Papkin.

Ow młodzieniec od Rejenta —
Co mnie długo popamięta!
Bardzo prosi, czy nie może
Przy Waszmości zostać dworze.
Zdatny, zwinny, wierny będzie,
Lecz co z tego? (tajemnie) mówią wszędzie,
Że za kołnierz nie wyleje.

Cześnik.

Nie wyleje, czy wyleje —
Miejsca u mnie nie zagrzeje:
Bo nie będę z ziemi zbierał,
Co Milczkowi z nosa spadnie...