Ta strona została przepisana.
Filip (odprowadzając za drzwi).
No... no — śpij zdrów — (zamykając) Przecie!
(zbiera świéce i wychodzi)
SCENA III.
Leon, Rafał, Michał.
Rafał (przebudzony, leżąc śpiewa).
Kiedy się nam pora zdarza,
I taka doba!
Pijmy zdrowie gospodarza
Co się podoba.
Michał (zrywając się, siada).
W czyje ręce? czyje zdrowie?
(obydwaj jeszcze siedząc oglądają się na wszystkie strony, czas krótki milczenia).
Leon.
A, dzień dobry.
Rafał.
Mój Leonie,
Dałeś bankiet co się zowie,
Będą mówić o nim wszędzie,
Ale... (zaczyna szukać trzewika)
Michał (z westchnieniem).
Ale — ciężkie ale —
Panie bracie, gorzko będzie.
Rafał (szukając ciągle trzewika).
Wszak podobnoś trzewik miałem.
(wdziewa)