Strona:PL Aleksander Fredro - Dzieła tom V.djvu/241

Ta strona została przepisana.
Leon.

Już ja ręczę że nic złego.

Michał.

W złąm kaducznie wyszedł porę.

Leon.

Już ja wszystko na się biorę —
Ja pogodzę was z żonami.

Rafał.

Bardzo dobrze, chodź więc z nami.

Leon.

Przyjdę później.

Michał.

Diabliż po tém!

Rafał.

Wiesz Leonie, zrób mi grzeczność:
Ty to umiesz pięknym zwrotem
Najszaleńszą zgładzić sprzeczność —
Napisz kartkę do mej żony.

Michał.

I do mojej.

Rafał.

Słówek parę.

Michał.

Jesteś od niej wielce czczony.

Rafał.

Moja daje świętą wiarę.

Leon.

Pisać można — nawet wróżę,
Iż mój bilet wiele wskóra,