Ta strona została przepisana.
(z czułością) Ona pomoc nieść mi skora,
Szle zasiłek na początek —
Albo może w tej minucie
Skończył życie gdzie w Kalkucie
Jaki kuzyn nieznajomy;
I Sylfida zsyła gnomy
Z testamentem na mą głowę —
Moje skarby miljonowe!
(wznosząc pakiet do góry)
O ty! z ziemi czyli nieba,
Otwórz łono tajemnicze!
Twoje dary niech przeliczę —
Bo mi darów diable trzeba.
(odpieczętowuje i z zadziwieniem)
A!
Filip (w miarę jak Leon dobywa).
Kaftanik — pończoch para —
I szlafmyca, ale stara —
Leon (zbiera wszystko i rzuca w oczy Filipowi).
Idź do djabła!
Filip.
A ja za co?
Niech Sylfida idzie sobie.
Leon.
Precz mi z oczu, precz ladaco!
Ja ci także figla zrobię,
Aż ci w karku dwakroć trzaśnie.
Filip.
Nibym ja go zrobił właśnie.