Ta strona została przepisana.
Choć nie rzekłem nic nikomu;
Jest kareta u drzwi domu. —
Niech co zgubię, niech co złamię,
Lub zabłądzę gdzie w podróży,
Wnet się zkądsiś ktoś nasunie,
Co gorliwie mi usłuży.
Kiedy nawet wracam w nocy
Zbyt niepewną czasem nogą,
Jest latarnia po nad drogą,
Jest i ramie ku pomocy.
(z westchnieniem) I acz dotąd w dobre rady,
Niźli w dary jest hojniejsza,
To wdzięczności mej nie zmniejsza;
Bo w tym świecie któż bez wady!
Doktor.
Że to dziwnie, nikt nie przeczy.
Leon.
Gdy więc ona cię przysłała,
Możem słaby — w samej rzeczy —
Kaszlę trochę — głowa pała.
Doktor (biorąc za puls).
Co do twojej bratku głowy,
Chyba chirug ci poradzi,
Jak tę zdejmie, inną wsadzi.
Leon (wyrywając rękę).
Idź do licha!
Doktor.
Jużeś zdrowy?
A Sylfida? (Leon podaje rękę). kaszlesz?