Ta strona została przepisana.
Łatka.
Coś się Ruzia patrzy srodze.
Orgon.
Biedne dziecie!
Łatka.
Mam nadzieję,
Że nie będzie biedną wcale,
Jak zostanie moją żoną.
Orgon (ze smutkiem).
Ha! zapewne. — Lecz to żale
Za swym domem, za rodziną,
I te, ręczę, wkrótce miną;
Dobre dziecie i rozsądne. —
No — nie tracąc czasu dużo,
Ja po sklepach się oglądnę,
A ty spocznij sobie Różo —
O wyprawie sam pomyślę.
Łatka.
Aj, aj, naco brać tak ściśle,
I wyprawę sprawiać szumnie —
By pieniądze żydzi wzięli!
(na stronę biorąc)
Wszak wszystkiego znajdziesz u mnie:
Od klejnotów do kądzieli,
Od trzewików do pościeli;
I za cenę dam zastawną,
Bo ich termin minął dawno.
Orgon.
Nie chcę butów z cudzej skóry.