Lecz pamiętaj na zbawienie!...
Daj siedmdziesiąt! (jak wyżej)
W tym sposobie
Chcesz mnie zarznąć — zarznąć srodze —
To weź lepiej brzytew sobie —
Rznij, rznij — na, rznij — rznij jak ciele,
Tu na gładkiej rznij mnie drodze,
Kiedy stracić mam tak wiele;
Albo wytnij w łeb maczugą,
Niech nie męczę się tak długo.
Daj sześćdziesiąt! (jak wyżej)
Słuchaj Janie —
Niech paraliż (wskazując na gardło) tu mi stanie —
Niech mi w czworo złamie nogę!
Niech mi kości powyciąga!
Jeśli szeląg spuścić mogę,
Jeśli spuszczę pół szeląga,
Z pięćdziesięciu.
Daj czterdzieści.
Cóż? czterdzieści? — co? i to nie?
Na matkę siedmiu boleści!
Miejże litość, człeku srogi! —
Ja nieszczęsny, ja ubogi,
Ledwie jeszcze resztką gonię,
Wkrótce nagi, bez osłony —
A ty niszczysz do ostatka —