Strona:PL Aleksander Fredro - Dzieła tom V.djvu/281

Ta strona została przepisana.

Coraz gorzej — o mój Boże!
Żyłka w piersiach pęknąć może,
Jakby nitka u kądzieli;
A gdy pęknie już po świecie!
Człowiek ziewnie, głową kiwnie,
Dożywocie diabli wzięli! —

(Leon zamyślony zbliża się do Łatki i trzymając afisz w prawej ręce, lewy łokieć opiera o prawe ramie Łatki, który pod tym ciężarem i ża każdém poruszeniem raz w tył raz wprzód wystawia prawą nogę — Leon patrzy przed siebie, toż samo Łatka — po długiém milczeniu mówi półgłosem na końcu jakby pacierz żałośnie)

Boże, Boże! jak się chwieje!
Drga mu łokieć, drga mu noga —
Coś strasznego w nim się dzieje —
Jaki ciężar! O dla Boga!
Cały łokieć wpoił w ramie —
Boże, Boże! on mnie złamie —
Nie wytrzymam święty Janie —
Janie Kanty i Duklanie —
On mnie zgniecie, on mnie złamie —
A usunąć się nie mogę,
Bo się zwali na podłogę —
Boże, Boże! łeb rozbije —
Swięty Janie i Antoni,
Użyczcież mi waszej dłoni —
Boże, Boże! ledwie żyję!

(przed ostatnim wierszem Leon wzniósł afisz i czyta)
Leon.

Ha!

Łatka (obracając się ku niemu).

Kolka? Co?