Ta strona została przepisana.
(chwytając w pół gdy Leon leciał na niego przez usunięcie ramienia)
Pada, kona!
Leon.
Zaprasza nas do balona;
Ja mu służę.
Łatka.
Gwałtu! ginę!
Leon (patrząc na zegarek)
Już po trzeciej. Za godzinę
Głową chmury w pół rozdzielę!
Bądźcie zdrowi wierzyciele!
Filip! hola! frak mój nowy!
Kart dwie talje...
Łatka (rzucając się na niego i w pół ujmując).
Nie pozwolę,
Nie pozwolę człeku srogi —
U nóg twoich umrzeć wolę.
Leon.
Temu znowu co do głowy...
Łatka.
Ani kroku...
Leon.
Precz mi z drogi!
(tak go trąca, że od stolika leci aż na drugą stronę sceny, gdzie wstrzymawszy się mówi z rozjaśnioną radośną twarzą
Leon wychodzi).
Leon wychodzi).
Łatka.
To mi siła! to mi zdrowie!
Życia w nim za pół miljona!...
Lecz cóż z tego — diabeł w zmowie —