Ta strona została skorygowana.
Leon.
Przecie wnoszę:
Wartem więcej niż trzy Łatek.
Orgon.
Ależ to jest myśl szalona,
Bo nie rachuj na me dary.
Leon.
Ja nic nie mam, nic i ona,
To się zowie: jak do pary. —
(jak do siebie) A Sylfida czy miljona
Nie jest warta!
Łatka.
Czy do zbycia
Ta majętność?
Leon.
I pół życia
Tego skarbu nie opłaci.
Łatka (na stronie.)
Do pół roku pewnie straci.
Orgon.
Dłoń za ciebie w ogień włożę,
Lecz, Leosiu, być nie może —
Miałbym wielką ztąd zgryzotę.
(Ruzia odchodzi ze spuszczoną głową).
(z czułością) Zawsze miałeś głowę — Boże
Zmiłuj się — lecz serce złote —
Więc do serca mówię twego:
Nie bałamuć mi dzieciny,
To ratunek mój jedyny,
Moję dziatwę miej na względzie. —