Strona:PL Aleksander Fredro - Dzieła tom V.djvu/299

Ta strona została przepisana.
Filip (z niecierpliwością).

Ale niema,
I raz jeszcze mówię: niema!

Rafał.

Ciszej gburze!

Filip (zuchwale).

Kto gbur, Panie?

Rafał.

Ten co kijem tym dostanie,
Jak języka nie zatrzyma. —
Patrzcieno się, jakie rogi!
Jak się chełpi, jak napusza,
Że za lichém krzesłem staje
U furfanta, utracjusza,
Co tam czasem bale daje,
I to jeszcze nie za swoje,
Bo dłużników piszczą roje.

Filip.

Nie wypada służalcowi
Odpowiadać w takim względzie —
Ale wkrótce Pan mój będzie,
I na wszystko sam odpowie.

Rafał.

Co odpowie, to odpowie!

Łatka.

Pst, Filipie, ani słowa.

Rafał.

Dziś się zwali ta budowa
Bezbożności i sromoty. —