Strona:PL Aleksander Fredro - Dzieła tom V.djvu/301

Ta strona została przepisana.
Michał.

Co daj Boże. —
Ale jednak ci przedstawię,
Że lubo nikt nie zaprzeczy,
Iż nas skrzywdził w samej rzeczy,
Przecie jemu w tej rozprawie
Raz wystrzelić wolno będzie.

Rafał (podając mu rękę).

Niechaj strzela, niech zabije —
Wszak pan Michał jeszcze żyje —
Dał mi słowo.

Michał.

I dotrzyma.
Ale....

Rafał.

Zgoda miejsca niema.

Michał.

Niema, pewnie — ale przecie....

Rafał.

Dzisiaj jednym mniej na świecie. (siada przy stoliku lewym)

Łatka.

A bodaj mi nóżka spuch a,
Kiedy panów nie poznałem!
Pan Lagena jeden, drugi —
Ja Piotr Radost na usługi;
Znać ich ojca honor miałem,
O, tak, miałem, bardzo miałem;
I mych panów, ot tyciemi
Znałem, znałem, bardzo znałem.