Strona:PL Aleksander Fredro - Dzieła tom V.djvu/304

Ta strona została przepisana.

Jakoś, trochę, tu tej nocy,
Niby nadto — nie chcąc prawie —
Jakoś byłem na zabawie —
Przyszło rano — źle się dzieje —
Pan brat także spuścił nosa,
Leon z obu nas się śmieje,
Lecz użycza swej pomocy,
By nam żony... bo to Panie,
Różnie bywa w naszym stanie;
Bywa prosto, bywa zkosa.
Więc za nami pisze listy —
Lecz list jakoś zamieniony,
Miast ukoić nasze żony,
Jakby z nieba grom siarczysty
Porozbijał nasze stadła.
Sprzeczka, zazdrość, kłótnia, wrzawa,
Ani wstydu, ani prawa.
A zasłona gdy raz spadła,
Wyniknęło z rzeczy toku,
Że Pan Leon już od roku...

(szepce do ucha Łatce).
Łatka.

Nie Pan pierwszy, nie ostatni.

Michał.

Pan brat także, to rzecz jasna. —

Łatka.

I krwi za to łaknąć bratniej,
Że tam trochę miłość własna...

Michał.

Własna — fraszka, lecz żonina.