Ta strona została przepisana.
Łatka.
Chcecie, padnę na kolana
I uściskam wasze nogi.
(klękając) Otóż padłem — ot mnie macie.
Rzućcie, rzućcie zamysł srogi;
Co krew straszna, krew wylana!
Rafał.
Cóż Waćpanu idzie o to?
Łatka (ze wzrastającém rozczuleniem, które i Michał dzieli).
Ach mój królu! moje złoto!
Ja Leonka wychowałem,
Wypieściłem, wylulałem —
Ja go kocham jakby syna,
On pociecha ma jedyna,
On jest wszystkiém co mam w świecie. —
A jeżeli krwi łakniecie
Za tam jakieś figle płoche,
Palcie do mnie — niech mnie kula
Gdzieś tam, w łydkę draśnie trochę.
Rafał (biorąc pistolety i wstając).
Niech tak będzie.
(Łatka zrywa się i cofa za Michała)
Chodź Michale,
Jego przyjaźń mnie rozczula —
Puśćmy wszystko w zapomnienie —
Łatka (przychodząc do siebie).
Ślicznie, ślicznie i wspaniale.
Rafał (kładąc mu rękę na piersiach).
To mi człowiek! tego cenię!
O, niech jaki wróg ludzkości