Żywym staję się przykładem.
Ja, że noszę wąs dorodny
I kaszkiecik niezbyt modny,
Żem oszczędny, bo mam mało,
Że nie umiem parle franse;
Lubo jestem powiem, śmiało,
Człowiek prawy i bez skazy, —
Ledwie w mieście się pokażę,
Zaraz wkoło grzmią wyrazy:
Cześnik, szlachcic kontraktowy,
Telembecki i tam dalej —
I choć ja tam lekceważę
Młodych papug głupie mowy,
Przecie z wiatrem to nie wzlata;
Słyszę, czuję drwinki świata.
A Krętarski, oszust dawny,
Że sakiewką głośno dzwoni,
Bo dziś wydrze, jutro strwoni;
Że pochlebniś, że zabawny,
Rzuca kłamstwa jakby z procy,
Że tam zawsze a la modé,
Mówi Bon jour w dzień i w nocy,
I że w karty drogo grywa;
Comme il faut się nazywa,
Ma cześć, honor i swobodę. —
Ja zostanę Łatki żoną,
Kiedy tak już ułożono.
Ale tu się także żenią,
O pieniądzach myślą może,
Lecz osobę trochę cenią.