Strona:PL Aleksander Fredro - Dzieła tom V.djvu/316

Ta strona została przepisana.
Rózia.

Mnie się, Papo, jednak zdaje,
Że onby się pewnie zmienił,
Pewnie, gdyby się ożenił,
Gdyby godną wziął osobę,
Gospodarną i stateczną...

Orgon.

Tak, niewielką, z noskiem w górę.

(Rózia zmieszana spuszcza oczy i po chwili milczenia nieśmiało)
Rózia.

Papa nie chce...

Orgon (sens kończąc).

Dać ci burę,
I dla tego bądź tak grzeczną,
Nie mów o tém, co za dobę
Już i w jego zniknie głowie.

Rózia.

On to swojém szczęściem zowie.

Orgon.

Tydzień szczęścia, rok pokoju,
Życie całe nędzy, znoju.

Rózia.

Ach, chęć szczera, rada zdrowa...

Orgon.

Ani grosza, to za mało,
By się dobrze w domu działo,
Zatém milczeć — rada zdrowa. —
Idź, idź. —

Rózia.

Jednak...