Strona:PL Aleksander Fredro - Dzieła tom VI.djvu/015

Ta strona została przepisana.
Szczepanek.

Który?

Rozalka.

Ha! któż, Pan Papryka.

Szczepanek.

Proszę ja kogo! Ten... ten... pekeflaisz w peruce.

Rozalka.

Te zaloty mnie krzywdzą... temi ja się smucę.

Szczepanek.

Inaczéj może będzie jak się Pan ożeni.

Rozalka.

Może! Ale na lepsze nic się tu nie zmieni.

Szczepanek.

Dlaczego?

Rozalka.

Bo miarkuję, że te obie Panie...

Szczepanek.

Djabła warte... co?

Rozalka.

A fe! ja ich tak nie ganię,
Ale jedna jak druga nadto roztrzepana,
Nie takiéj żony trzeba dla naszego Pana.

Szczepanek.

Po co mu się i żenić.

Rozalka.

Trzeba kiedyś przecie.

Szczepanek.

Ja się nie ożenię.

Rozalka.

Tak?

Szczepanek.

Ciężko z żoną w świecie.
Raz już byłem zaręczon z piękną, tłustą wdową,
Alem wypadł z nią z czółna razem, na dół głową;