Jeśli z mojéj winy
Zaszła jaka przeszkoda, przepraszam stokrotnie.
Prócz w méj woli, przeszkody nie było istotnie.
Pan Szwarc.
O! Pan Szwarc błądząc winny haracz płaci.
(z ukłonem)
Bo kto się Laurze zbliży łatwo głowę traci.
Prawda Panie Papryka?
Tak... to jest... w téj mierze...
Pani żartujesz sobie.
Ach, nie, mówię szczérze.
Luba woń poezyi opływa ją w koło,
Jenjusz swoje promienie spuścił na jéj czoło.
Jakaś przy niéj stref wyższych czysta atmosfera
Na nas biédnych profanów silny wpływ wywiéra.
Prawda Panie Papryka?
Pani jesteś w błędzie,
Że pochlebstw dla poetów nigdy dość nie będzie.
Pochlebstwo przesadzone z ironją graniczy,
Łatwo téż zgadnąć powód téj zbytniéj goryczy.
Może zazdrość? Ach Pani bądźże sprawiedliwa...
Zdrowego mi rozsądku przynajmniéj nie zbywa.
Czyż ja rywalizować jestem z tobą w stanie...
Czyliż nie mam zwierciadła? Co za porównanie!