Strona:PL Aleksander Fredro - Dzieła tom VI.djvu/043

Ta strona została przepisana.

Lecz jak Laura znieść może by u jéj rydwana
Farysa na Parysa nastąpiła zmiana.

Papryka.

Mniejsza z tém, ale Panie, grzeczne wasze spory
Zbliżyły was ku sobie — korzystajmy z pory;
Zejście to dla stron obu z korzyścią wypadnie,
Jeśli mnie wysłuchacie, pojmiecie dokładnie.

Joanna (siadając).

Ach chętnie, bo któż lepiéj poradzić nam może
Jak człowiek tak lojalny, (Papryka krząka) tak silny w honorze.
Wszak prawda droga Pani?

Laura (siadając).

A tak jest... w istocie...

Joanna.

Mówże Nestorze, oświeć mądrością w ciemnocie.

Papryka (siadając między niemi).

Z niezamężnych kuzynek drogiéj nam pamięci
Grzegorza Albińskiego pozostało w chęci
Zaślubienia Albina dwie was tylko Panie.
Cieszmy się zatém z tego bo lżejsze zadanie.

Joanna.

Wybornie! doskonale! Z ust pańskich miód płynie.
Cieszmy się — prawda Pani?

Papryka.

Daléj więc rzecz czynię:
Faktem, że dwie Pań tylko wejdzie jutro w szranki,
Ale i dwie za wiele gdzie mniej jak dwa wianki.
Jedna z was najsolenniéj musi odejść z kwitkiem.

Joanna.

Cudnie!