Ta strona została przepisana.
Co każą wierzyć, wierzę — ale prawda szczéra,
Że Rozalka na niego wielki wpływ wywiéra.
Nic złego... zgoda... Ale w jego wybór wglądnie...
Czyżby ją ztąd wydalić nie było rozsądnie?
Laura.
Późniéj będzie dość czasu.
Joanna.
Pogardzam plotkami...
Niech sobie i zostanie.
Klotylda.
Wyścigać rózgami.
(Milczenie — spoglądają po sobie.)
Papryka.
To za wiele.
Laura.
Zbyt wiele.
Papryka.
Niegodnie.
Joanna.
Szkaradnie.
Klotylda.
Półśrodków nienawidzę, — zresztą, jak wypadnie.
Papryka.
Zgoda, tylko łagodnie. Wszakże ręce moje
Od wszystkiego umywam.
Klotylda (wstając).
Gdzież moje pokoje?
(Klotylda bierze pod rękę Paprykę i odchodzi. Za nią Laura i Joanna. Za kolumnadą spotykają Rozalkę, ta się ustępuje na stronę. Wszyscy stają przed nią. Rozalka się nizko kłania. Papryka z Klotyldą odchodzi na lewo Laura na prawo — Joanna się wstrzymuje.)